4.20.2014

Śniadanie wielkanocne. I obiad do tego.

Wszyscy wiemy, że dzielenie się jajkami jest tym, co człowiek dzisiaj zrobić powinien.
 W Wielkanocy uwielbiam odwołania do starej, pogańskiej tradycji. Zdecydowanie do mnie przemawia. Pisanki, dzielenie się jajkiem... tylko że teraz nie dzielimy się nim ze zwierzętami, a większość z nas nie ma pola, po którym mogłoby rozrzucić skorupki dla lepszego urodzaju. Dziś w ten sposób przekazujemy dobro, manifestujemy wiarę w zmartwychwstanie. Albo po prostu dzielimy się jajkiem, bo tak nas nauczono.


Śmigus-dyngus również jest bardzo dawną tradycją, która miała symbolizować nowe życie, fazę odradzania się w cyklu przyrody. Przejęcie tradycji oblewania wodą przez chrześcijaństwo miało przynieść oczyszczenie z grzechu, a nie tylko z pozostałości zimy. Chociaż, kto zimą nie grzeszy, pijąc w nadmiarze gorącą czekoladę, grzane wino lub stosując inne odstępstwa od umiaru? O śmigusie-dyngusie więcej jutro, bo to dzień bardzo interesujący.


Żurek z jajkiem i białą kiełbasą nigdy nie smakuje tak, jak podczas wielkanocnego obiadu.

Rodzina zebrana wokół stołu ma okazję być razem, spędzić leniwe popołudnie razem. Dla wielu święta różnego rodzaju są ku temu jedyną okazją. Sama - kiedy już będę duża - chciałabym, żeby wspólny czas nie był czymś tak rzadko spotykanym. Cieszy mnie rodzinna atmosfera, bliskość. I nawet rozmowy o zdrowiu nie brzmią tak strasznie, kiedy jesteśmy razem.

No i do tego - ozdoby są śliczne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz