7.24.2014

40 dni z siemieniem lnianym - wyzwanie.

Dla włosów, skóry, dla zdrowia. Podobno to panaceum.
Chciałam napisać o pielęgnacji włosów, zapowiedziałam nawet taki temat. I wtedy moje włosy oszalały, zaczęły wypadać i tracić formę. Próbowałam wszystkiego - suplementów diety, szamponów przeciw wypadaniu, odżywek, oleju rycynowego, oliwy z oliwek...

Ostatnio przyjaciółka opowiedziała mi o tym, jak siemię lniane w miesiąc rozwiązało jej problem z lecącymi włosami. I faktycznie, teraz ma czuprynę jak Mufasa. W najbardziej pozytywnym sensie tego określenia.

Rzucam więc sobie i każdemu chętnemu wyzwanie - przez 40 dni, codziennie, będę włączać do swojej diety siemię lniane. Po tym czasie zobaczymy, jak będą się czuły i wyglądały moje kłaki.

Jeśli macie coś do zarzucenia swoim, podejmijcie wyzwanie razem ze mną.

Mówiąc więcej o siemieniu lnianym - zawiera masę witamin i 'dobrych' kwasów tłuszczowych, błonnika i białka. Ze względu na swoją oleistość, świetnie sprawdza się jako maseczka na włosy czy dłonie, nawilżając je.

To stosowanie zewnętrzne. W diecie wpływa pozytywnie na stan skóry i włosów, do tego wspomaga odchudzanie i potrafi regulować pracę jelit. Robi dobrze też na poziom cholesterolu.

Co zrobić z tymi ziarenkami, żeby ich użyć?
Zmielić i zalać wodą. Wytworzy się gęsta maź, którą możemy zjeść jak kisiel, lub dodać do jogurtu lub czegokolwiek innego. Możemy również proszkiem, zanim zalejemy, posypać cokolwiek - zmielone siemię lniane ma neutralny smak, który nie zepsuje nam potrawy.

Jeśli siemię ma służyć jako odżywka, powstały kisiel nakładamy na włosy lub wkładamy do niego dłonie. Po kilku minutach możemy spłukać i cieszyć się nawilżeniem.

Omnomnom.

A jakie wy macie sposoby na skórę i włosy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz