1.10.2017

Teneryfskie impresje, czyli wspomnienia rozgrzewające

Ostatnio jest tak niesamowicie zimno, że wzięło mnie na wspomnienia z wyjazdu na Teneryfę. Kiedy policzki palą z zimna, miło jest przypomnieć sobie momenty, kiedy paliły od spalenia słońcem. Powspominam trochę i pokażę kilka obrazków. Może i wam zrobi się trochę cieplej, przestaną odpadać wam nosy i uszy!
Igueste de San Adres, widok z tarasu - na sad mango


Zbiory na posesji i najlepsze śniadanie
Udało nam się wynająć piękny dom na samym końcu wyspy, który miał swój własny sad mango - rosły tam jeszcze inne owoce, ale mój mangoholizm skutecznie odwracał od nich uwagę. W ogóle, Igueste de San Andres to miasteczko, w którego centrum rośnie ogromna ilość tych drzew - zarówno w odmianie żółtej, którą widzicie na zdjęciu powyżej, jak i tej znanej z naszych sklepów, o zielono-czerwonej skórce. Owoce leżą na ziemi i po kilku dniach już nie chce się ich podnosić, zresztą w misce na tarasie jest ich pełno. Ach, słońce zaklęte w smaku i zapachu! Idealnie... zgadnijcie, co bym teraz zjadła?

To też wyspa sztuki, tak wysokiej, jak i niskiej - sporo jest muzeów i galerii lokalnych, a także zabytkowych kościołów. O jednym z nich trochę opowiem, ale najpierw o mojej ulubionej galerii sztuki, którą spotkałam na wyspie, bardzo blisko domu...
"Galeria" sztuki na drodze z San Adres do Igueste de San Andres
Na zdjęciu wyżej mój ulubiony malunek z galerii - piękna koza. Te i inne przykłady współczesnej ekspresji można zobaczyć, jeśli pojedzie się na punkt widokowy za San Andres, w drodze do Igueste. Stoi na nim kilka niedokończonych budynków, których ściany są wspaniale malowane. Inne w  sposób bardziej przystępny estetycznie, drugie mniej - ale warto zobaczyć!

Gdyby tylko lepiej pachniało...! Za zapach nadrabia jednak okazja do filozoficznej refleksji, którą prowokuje dzieło widoczne poniżej.

Przy okazji kontemplacji sztuki można odpowiedzieć sobie na kilka bardzo ważnych pytań!
Teneryfa to bardzo bogata w zieleń i owocna wyspa. No i tyle przygód można tam przeżyć!

Pod palmami (nie-bananowymi) można znaleźć całe kiście owoców!
W trakcie jednej z wycieczek - zaraz o niej słów kilka - pod palmą daktylową wypatrzyliśmy całą kiść bananów! Oczywiście, jak to ja, musiałam po nią zejść i zrobić sobie z nią zdjęcie. W trakcie udało mi się trzy razy poślizgnąć i prawie sturlać się po zboczu, na którym rosło drzewo. Ale było warto!

Tour de Anaga

Warto wybrać się na wyprawę samochodem po górach Anaga - nie dość, że jest tam fantastyczny park krajobrazowy, to jeszcze można trafić na wiele plaż, z których sporo jest idealnych do surfingu - dobre fale, ekspozycja na wiatr... surferów było na nich od groma, ale jakoś żaden nie wpadł mi w oko na tyle, żebym zrobiła zdjęcie. Za to plaża już owszem!


Wyżej to tylko pierwsza z napotkanych przez nas w trakcie wycieczki po Anadze (tak się to odmienia?) plaż. Niedługo po tym, jak powstało to zdjęcie, pojawili się na nim kursanci uczący się pływać na desce surfingowej. Ale to już oglądałam z naprzeciwka, z przydrożnej knajpki...


Było ciepło, bardzo ciepło. Lokalny bar, w którym wiatraki działały na największych obrotach, wydał się nam idealnym miejscem, żeby na chwilę się schować i wypić coś zimnego, na przykład lokalne piwo - w większości lokali będzie to Dorada.


Rezerwat przyrody Anaga ciągnie się na wiele, wiele hektarów. I jest zjawiskowy - spotkamy tam wiele roślin, które nie występują nigdzie indziej, a cała bioróżnorodność zachwyci nawet tak zawziętego mieszczucha jak ja. Albo przede wszystkim mieszczucha!

Na Teneryfie bujna, zielona natura walczy z pustynią. W górach mamy możliwość zobaczyć, jak zmienia się roślinność zależnie od wysokości, na której się znajdujemy - gdzie rosną bujne drzewa, a gdzie roślinność zastępują kamienie i okazyjne, niższe krzaczki... no pięknie jest!

Mamy piękne zbocza graniczące z morzem. No i fale tak pięknie rozbijają się o skały!


Kiedy wjedziemy wyżej i nieco dalej od oceanu, zaczyna się prawdziwa, zielona magia. Zachwyciło mnie nasycenie kolorów, które kawałek dalej ukrywają się w mgle gęstej jak mleko.

Dodatkowo, jeśli macie trochę szczęścia, a zdecydowanie więcej informacji, możecie znaleźć w górach Anaga miejsce, w którym zobaczycie, jak diametralnie zmienia się klimat. Poczujecie, jak wiatr rozbija się o górskie zbocze, a jeśli wystawicie rękę - poczujecie temperaturę niższą o co najmniej 10 stopni. O ile wiatr nie urwie wam tej ręki.

Dokładnie w tym miejscu w Parku Anaga zmienia się klimat
Niezależnie jak bardzo uwiedzie was ten cud natury, nie róbcie kroku w przód - chociaż nie widać tego przez mgłę, zbocze jest bardzo strome i wysokie, i nawet ten jeden krok mógłby was sporo kosztować. Na zdrowiu i kosztach opieki medycznej!

Przyznam się, że prawie się popłakałam z wrażenia, takie było to piękne i magiczne miejsce!

Dalej, za kilkoma zakrętami (których na Teneryfie jest niezliczona ilość), wjedziemy w piękny, tropikalny las. Przy drodze jest kilka zatoczek, w których można się zatrzymać i pójść na spacer, podziwiać jak fantastyczna i zróżnicowana jest przyroda tej wyspy.


Znajdziecie też punkt widokowy, w którym na własne oczy przekonacie się o tym, jak blisko siebie są bujny las i krajobraz niemalże pustynny. Wow. W tym momencie co prawda nie bardzo umiałam to docenić, bo cała spływałam potem od gorąca - było około południa, a my wybraliśmy się na kolejny spacer, tym razem w słońcu. Bardzo chętnie teraz bym się na taki wybrała, nawet jeśli miałabym wyglądać jak spocony prosiaczek!

Zieleń bujnej natury w rezerwacie Anaga kontra pustynny krajobraz poniżej

Pamięć o największym wypadku lotniczym w historii

Trochę drogi dalej, znajdziemy niezwykły pomnik. Upamiętnia on największą katastrofę w lotnictwa cywilnego - na Teneryfie zderzyły się samoloty linii KLM i PanAm. Mi pomnik skojarzył się ze schodami do nieba zrobionymi ze śmigieł.



Po przeczytaniu tablicy, można podnieść wzrok i zobaczyć miejsce katastrofy - lotnisko północne na Teneryfie.

No to wróćmy już z wycieczki po Rezerwacie Anaga i okolicach. Bo było jeszcze jedno miasteczko, do którego mam sentyment.

Candelaria

Candelaria to piękne, nadmorskie miasteczko znane z bazyliki maryjnej i posągów dawnych władców wyspy. Ale to, o czym nie piszą, to lodziarnie z pysznymi lodami o bardzo wielu smakach. Oczywiście nie zrobiłam zdjęcia (ani na szczęście nikt nie zrobił mi zdjęcia), bo byłam zbyt zajęta jedzeniem - jak przystało na wcale niemałego łakomczuszka. Ale no już, no już. Znane atrakcje.

W Candelarii nawet najbardziej zatwardziała singielka znajdzie chłopaka. Albo dziewięciu.
Przy głównym placu miasteczka, Plaza de las Patronas de Canarias, możemy spotkać dziewięciu przystojniaków. A przynajmniej posągi ich przedstawiające - i jeśli tylko mężczyźni są w twoim targecie, na pewno znajdziesz tam chłopaka. Każdy wygląda inaczej i sprawia wrażenie innego z charakteru i zainteresowań. Ja oczywiście wybrałam surfera-hipisa, bo kto nadałby się lepiej na wakacyjny romans? Zapomniałabym - ci przystojni mężczyźni to mityczni władcy Guanczów, ludu niegdyś zamieszkującego wyspę.

A dla osób bardziej zainteresowanym churchingiem (zwiedzaniem kościołów), tuż obok znajduje się Bazylika Matki Bożej w Candelarii, gdzie największym skarbem jest posąg Virgen de Candelaria.
Posąg Virgen de Candelaria, cel pielgrzymek na Teneryfie
Kościół zawsze pełen jest wiernych i turystów, którzy przychodzą zwiedzać, robić zdjęcia i modlić się - prawdopodobnie w tej kolejności, sądząc po ilości fleszy, które oślepiają lokalny personel duchowny.

Teneryfa, Teneryfa... jeszcze tyle wspomnień mi zostało! Ale już mi cieplej, więcej zostawię na kolejny raz, kiedy będą mi marzły łapki. Mi już ciepło. I chcę tam wrócić, uciec od tego smogu, smrodu i mrozu. Wygrzać się, najeść mango i wypić tanie, smaczne piwo lub wino. Rozmarzyłam się... z tej okazji mam dla was jeszcze jedną fotkę. Tak na zachętę do snucia razem ze mną planów na kolejną podróż! Buziaczki!


4 komentarze:

  1. Ale pięknie! Pojechałabym :D W tej chwili mają tam co prawda tylko koło 20 stopni (sprawdziłam właśnie :P) ale w porównaniu z naszym mrozem to i tak super :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie. Zazdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponad rok przerwy w pisaniu bloga, a tu wpis będący wspomnieniami.
    Badania wskazują, że im bardziej ludzie są szczęśliwsi w życiu, tym mniejsza jest ich aktywność w internecie.
    Czyżbyś przestała być szczęśliwa i zaczynasz wspominać czas, gdy było Ci dobrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz przeciwnie - przynajmniej pod pewnymi względami. Ten rok jest dobry, jak do tej pory - łamie tendencję koszmarnych zim.

      Usuń