Dbam o siebie - jem desery!
Wszyscy moi znajomi lekarze i przyszli lekarze - nadal was bardzo lubię. Tylko jakoś te wasze gabinety nie są wymarzoną scenerią spotkań.
Jabłka. Są pyszne, zdrowe i można je jeść na nieskończoną ilość sposobów. Zwykle jem je na surowo - wokół ogryzka lub pokrojone na ósemki. Ale czasem przypomina mi się szarlotka, którą piekła mama, kiedy byłam mała.
Tylko że od tamtych czasów przestałam być fanką słodkich smaków. Takich bardzo słodkich, które niektórzy nazywają 'zbyt mało słodkimi'. Więc w mojej głowie już jakiś czas temu narodził się pomysł jabłek z kruszonką. Oczywiście, na nie też jest masa sposobów i przepisów w internetach. Ale Madź z przepisów nie zwykła korzystać, jeśli nie robi czegoś wybitnie trudnego lub jeśli ma jakikolwiek pomysł na swoją interpretację.
Jabłuszka obieramy, kroimy i wrzucamy na patelnię (bo mam taką fajną, na której tłuszcz jest niepotrzebny - inaczej pewnie ominęłabym ten krok). Posypujemy cynamonem, odrobinką cukru i podsmażamy do miękkości. W międzyczasie podjadamy jabłka, które się nam na patelnię nie zmieściły.
Ucieramy kruszonkę, jej nie podjadamy. Ja do pieczenia wybrałam małe kokilki do sufletów, bez takiego porcjowania mogłabym się nie powstrzymać przed zjedzeniem wszystkiego samodzielnie.
Ja robię tak, że na warstwę jabłek sypię trochę kruszonki.
Później dosypuję jabłek i wierzch posypuję kruszonką. Aż zakryje jabłka. Oczywiście, w trakcie tej czynności dalej podjadam jabłka, tym razem te podsmażone. W międzyczasie robię dużo bałaganu, bo do perfekcji mi daleko.
Wrzucam do piekarnika na 200 stopni, na około 10 min - aż kruszonka nabierze koloru, którego od niej chcę.
I gotowe do podania:
Oczywiście, jakieś schłodzone pinot bardzo by mi pasowało do tego deseru. Ale nie ma, więc będzie zielona herbata.
Wszyscy moi znajomi lekarze i przyszli lekarze - nadal was bardzo lubię. Tylko jakoś te wasze gabinety nie są wymarzoną scenerią spotkań.
Jabłka. Są pyszne, zdrowe i można je jeść na nieskończoną ilość sposobów. Zwykle jem je na surowo - wokół ogryzka lub pokrojone na ósemki. Ale czasem przypomina mi się szarlotka, którą piekła mama, kiedy byłam mała.
Tylko że od tamtych czasów przestałam być fanką słodkich smaków. Takich bardzo słodkich, które niektórzy nazywają 'zbyt mało słodkimi'. Więc w mojej głowie już jakiś czas temu narodził się pomysł jabłek z kruszonką. Oczywiście, na nie też jest masa sposobów i przepisów w internetach. Ale Madź z przepisów nie zwykła korzystać, jeśli nie robi czegoś wybitnie trudnego lub jeśli ma jakikolwiek pomysł na swoją interpretację.
Jabłuszka obieramy, kroimy i wrzucamy na patelnię (bo mam taką fajną, na której tłuszcz jest niepotrzebny - inaczej pewnie ominęłabym ten krok). Posypujemy cynamonem, odrobinką cukru i podsmażamy do miękkości. W międzyczasie podjadamy jabłka, które się nam na patelnię nie zmieściły.
Ucieramy kruszonkę, jej nie podjadamy. Ja do pieczenia wybrałam małe kokilki do sufletów, bez takiego porcjowania mogłabym się nie powstrzymać przed zjedzeniem wszystkiego samodzielnie.
Ja robię tak, że na warstwę jabłek sypię trochę kruszonki.
Później dosypuję jabłek i wierzch posypuję kruszonką. Aż zakryje jabłka. Oczywiście, w trakcie tej czynności dalej podjadam jabłka, tym razem te podsmażone. W międzyczasie robię dużo bałaganu, bo do perfekcji mi daleko.
Wrzucam do piekarnika na 200 stopni, na około 10 min - aż kruszonka nabierze koloru, którego od niej chcę.
I gotowe do podania:
Oczywiście, jakieś schłodzone pinot bardzo by mi pasowało do tego deseru. Ale nie ma, więc będzie zielona herbata.
![]() | |
http://www.rottenecards.com/card/79933/ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz