Współczesna kobieta nie ma lekko, ale niektóre są na tyle niesamowite, że pomimo wszystko jeszcze mają siłę na uśmiech.
Mam niesamowite szczęście. Kiedy byłam mała, doskonale o tym wiedziałam. Później na chwilę o tym zapomniałam, ale już pamiętam - i cieszę się podwójnie.
Bo mam wspaniałą mamę.
Najlepszą.
Nie dość że pracuje, to jeszcze ma drugi etat przy zajmowaniu się całą naszą rodziną. No i trzeci jako moja mama, co wcale nie jest i nie było łatwe.
Nie wiem, skąd ma na to wszystko siłę.
Problemy sprawiałam jeszcze zanim skończyłam rok - najwyraźniej chciałam zostać striptizerką i tańczyć na rurze...
Zamiast mi zabronić i wybić ten pomysł patelnią z głowy, pilnowała, żeby nic mi się nie stało. I czekała cierpliwie, aż mi głupoty z głowy wylecą.
I nigdy nie zmieniła podejścia, nawet kiedy chciałam pofarbować włosy na różowo.
Pozwoliła mi zrobić sobie pasemko na próbę.
Nie spodobało mi się, oczywiście.
Mam nie tylko niesamowicie mądrą, ale i ciepłą mamę. Jest otwarta na ludzi, uwielbia moich znajomych i potrafi rozmawiać z nimi godzinami. Nawet jeśli w kółko marudzą na jeden temat. Akceptuje ich, nawet jeśli nie podobają się jej ich wybory. Bywałam nawet zazdrosna, kiedy moi znajomi przychodzili się jej pozwierzać i z nią pogadać. Zamiast ze mną.
Troszczy się i wspiera każdego, kto jest jej w jakiś sposób bliski.
I walczy jak lwica o tych, których kocha - a jest tak pełna miłości, że grono to jest przeogromne.
Zawsze byłam jej oczkiem w głowie, dalej jestem. I nigdy nie pozwoliła mi o tym zapomnieć, nawet jeśli wszystko inne się nie układało, a życie toczyło się zawiłą, kolczastą ścieżką. Niezależnie od moich humorów, niezależnie od okresu buntu i umniejszania bliskich - zawsze czułam się się kochana, bezwarunkowo. Niezależnie od ilości przykrych słów, które powiedziałam, niezależnie od spraw, które zawaliłam.
To choleryczka, ale jednak bardzo cierpliwa. Dobra do szpiku kości, przez co pozwala ludziom wchodzić sobie na głowę i zdecydowanie za bardzo się przejmuje ich... wszystkim.
Przejmuje się wszystkim i każdym.
W świecie pełnym nieszczerych, kombinujących ludzi jej szczerość i prostolinijność często odbierane są jako arogancja, agresja lub naiwność. Jest od tego jednak niesamowicie daleka. To dzięki niej nauczyłam się mówić, co myślę i być szczerą, szczególnie sama ze sobą. Chociaż sama bardzo przejmuje się innymi ludźmi i ich opinią o sobie, mi wpoiła, że przede wszystkim to ja mam mieć o sobie dobre zdanie. Takie, które pozwoli mi co rano uśmiechnąć się do siebie w lustrze.
Niezależnie jak bardzo nie podobałoby się to innym.
To niesamowite szczęście, że mam mamę, której dobro i ciepło są zaraźliwe. Mamę, która jest najlepszą przyjaciółką swojej córki. Która nauczyła mnie kochać świat i życie, wybaczać i walczyć o ludzi, na których mi zależy. Dzięki której codziennie jest mi lepiej.
To, jaka jest, inspiruje mnie do bycia lepszą i lepszą osobą. I czyni ją nie tylko najlepszą mamą na świecie, ale i piękną, wspaniałą kobietą. Chcecie być takie jak ona, co?
Jeśli kiedyś będę w połowie tak dobrą mamą dla swoich dzieci, jak moja mama jest dla mnie - będę spokojna. Szczególnie, że będą miały tak niesamowitą babcię.
Dziękuję ci, Mamo. Za wszystko.
I kocham Cię.
Dobra rada dla wszystkich - doceniajcie swoje matki, nie tylko w ich święto. Na pewno też są wspaniałymi kobietami, które skoczyłyby za wami w ogień. Chociaż moja jest najlepsza. I nic na to nie poradzicie.
Mam niesamowite szczęście. Kiedy byłam mała, doskonale o tym wiedziałam. Później na chwilę o tym zapomniałam, ale już pamiętam - i cieszę się podwójnie.
Bo mam wspaniałą mamę.
Najlepszą.
Nie dość że pracuje, to jeszcze ma drugi etat przy zajmowaniu się całą naszą rodziną. No i trzeci jako moja mama, co wcale nie jest i nie było łatwe.
Nie wiem, skąd ma na to wszystko siłę.
Problemy sprawiałam jeszcze zanim skończyłam rok - najwyraźniej chciałam zostać striptizerką i tańczyć na rurze...
Zamiast mi zabronić i wybić ten pomysł patelnią z głowy, pilnowała, żeby nic mi się nie stało. I czekała cierpliwie, aż mi głupoty z głowy wylecą.
I nigdy nie zmieniła podejścia, nawet kiedy chciałam pofarbować włosy na różowo.
Pozwoliła mi zrobić sobie pasemko na próbę.
Nie spodobało mi się, oczywiście.
Mam nie tylko niesamowicie mądrą, ale i ciepłą mamę. Jest otwarta na ludzi, uwielbia moich znajomych i potrafi rozmawiać z nimi godzinami. Nawet jeśli w kółko marudzą na jeden temat. Akceptuje ich, nawet jeśli nie podobają się jej ich wybory. Bywałam nawet zazdrosna, kiedy moi znajomi przychodzili się jej pozwierzać i z nią pogadać. Zamiast ze mną.
Troszczy się i wspiera każdego, kto jest jej w jakiś sposób bliski.
I walczy jak lwica o tych, których kocha - a jest tak pełna miłości, że grono to jest przeogromne.
Zawsze byłam jej oczkiem w głowie, dalej jestem. I nigdy nie pozwoliła mi o tym zapomnieć, nawet jeśli wszystko inne się nie układało, a życie toczyło się zawiłą, kolczastą ścieżką. Niezależnie od moich humorów, niezależnie od okresu buntu i umniejszania bliskich - zawsze czułam się się kochana, bezwarunkowo. Niezależnie od ilości przykrych słów, które powiedziałam, niezależnie od spraw, które zawaliłam.
To choleryczka, ale jednak bardzo cierpliwa. Dobra do szpiku kości, przez co pozwala ludziom wchodzić sobie na głowę i zdecydowanie za bardzo się przejmuje ich... wszystkim.
Przejmuje się wszystkim i każdym.
W świecie pełnym nieszczerych, kombinujących ludzi jej szczerość i prostolinijność często odbierane są jako arogancja, agresja lub naiwność. Jest od tego jednak niesamowicie daleka. To dzięki niej nauczyłam się mówić, co myślę i być szczerą, szczególnie sama ze sobą. Chociaż sama bardzo przejmuje się innymi ludźmi i ich opinią o sobie, mi wpoiła, że przede wszystkim to ja mam mieć o sobie dobre zdanie. Takie, które pozwoli mi co rano uśmiechnąć się do siebie w lustrze.
Niezależnie jak bardzo nie podobałoby się to innym.
To niesamowite szczęście, że mam mamę, której dobro i ciepło są zaraźliwe. Mamę, która jest najlepszą przyjaciółką swojej córki. Która nauczyła mnie kochać świat i życie, wybaczać i walczyć o ludzi, na których mi zależy. Dzięki której codziennie jest mi lepiej.
To, jaka jest, inspiruje mnie do bycia lepszą i lepszą osobą. I czyni ją nie tylko najlepszą mamą na świecie, ale i piękną, wspaniałą kobietą. Chcecie być takie jak ona, co?
Jeśli kiedyś będę w połowie tak dobrą mamą dla swoich dzieci, jak moja mama jest dla mnie - będę spokojna. Szczególnie, że będą miały tak niesamowitą babcię.
Dziękuję ci, Mamo. Za wszystko.
I kocham Cię.
Dobra rada dla wszystkich - doceniajcie swoje matki, nie tylko w ich święto. Na pewno też są wspaniałymi kobietami, które skoczyłyby za wami w ogień. Chociaż moja jest najlepsza. I nic na to nie poradzicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz