5.09.2014

To skomplikowane

nie bywa.
Ciocia Madź dziś pisze o związkach. Międzyludzkich takich, romantycznych i quasi-romantycznych. Bo ja się znam, o! ;)

Znajomi nagminnie zmieniają statusy związku na fejsbuku, czyli wiosna w rozkwicie. O ile w zeszłym roku ludzie przeważnie schodzili się w pary, rozchodzili się lub zaręczali, tak w tym sezonie romansowym zalewa mnie fala skomplikowania. Czy to wyrażona w publikowanych postach, czy w statusie związku właśnie.

I się zastanawiam, co to ma znaczyć. "Sorry, takie czasy"? E tam.

Poznaliście kogoś, ale jeszcze nie wiecie, co z tego będzie, więc zaklinacie rzeczywistość? Chcecie, ale się boicie? Rozstaliście się, ale jeszcze nie chcecie się do tego przyznać przed samymi sobą? Uprawiacie seks bez deklaracji? A może się pokłóciliście z drugą połówką i demonstrujecie to w ten sposób? Zdradzacie? Jesteście zdradzani? A może to z wami ktoś zdradza? Ilość możliwości, scenariuszy jest nieograniczona, nie sposób ich tu wymienić.

Problem w tym, że większość z nich jest słaba. I nieskomplikowana, kiedy się ją poda w sosie własnym. Ale lubicie sobie utrudniać życie, prawda? Ubierać w gruncie rzeczy proste sprawy w wyrafinowane konstrukcje, mądre słowa, teorie godne wielkich filozofów?

Brakuje mi w tym czegoś. Czasu na przeżywanie emocji, posłuchanie siebie, doświadczanie z drugą osobą. Może to znak czasów, może brakuje mi piątej klepki. Ale po co obnosić się ze swoimi problemami, dzielić się dwuznacznościami, wątpliwościami, zgryźliwościami, prać brudy publicznie? Co dobrego to przyniesie tej relacji, którą nazywacie skomplikowaną? Więcej komplikacji, zapewne. A to się zaplączecie!

Bo jest różnica między ogłoszeniem czegoś publicznie, a pogadaniem z przyjaciółmi, w domowym zaciszu i z butelką wina.

W moim świecie skomplikowane związki mają ludzie, którzy nie potrafią być szczerzy. Czy to ze sobą, czy z drugą osobą. Zamknięci, najeżeni, z masą 'dusznych' (czyli że wewnętrznych, od duszy) problemów, a jednak pragnący bliskości, ciepła, uwagi. Po ludzku. Relacja zamienia się w grę, czy to ze światem, czy z sobą samym. A mojego fejsbuka zalewa emocjonalne tsunami i bliżej nieokreślone problemy.

Takie komplikacje nie dodają wam ani uroku, ani tajemniczości, ani 'głębi'. Może i jestem prosta dziewczyna, ale jeśli ktoś by mi powiedział, że ma ze mną skomplikowany związek - uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Albo przynajmniej spróbowała, bo taka niestabilna istotka jeszcze rzuciłaby się za mną w histeryczną pogoń. Lepiej, rzuciła czymś we mnie, ostrym i ciężkim. Jeśli dowiedziałabym się o tej dziwnej naturze relacji z internetów - zaprosiłabym przyjaciółkę na wino, pokazała to i rano obudziła z zakwasami brzucha, od śmiechu.

Jasne, relacje i uczucia bywają trudne. Emocje sprzeczne. Dzieją się rzeczy, których się nie przewidziało. Traci się kontrolę, czasem grunt pod nogami. Pojawiają się napięcia i spięcia, zdarza się beznadziejny seks, a on okazuje się wegetarianinem, kiedy ona nie wyobraża sobie dnia bez kawałka krwistego steku. No i?

Rada dla skomplikowanych. Przygarnijcie kota. Tylko nie zapomnijcie go karmić, bo będziecie mieli kolejny skomplikowany związek. Ale wcześniej zastanówcie się, czy tak naprawdę jedynym skomplikowanym związkiem w waszym życiu nie jest ten z wami samymi.

Serio, wyjaśnij mi to ktoś. A jeśli jestem z tobą w skomplikowanym związku, uświadom mnie prywatnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz