5.13.2014

Wasze pierwsze wspólne wakacje, część 3

W części 2 zatęskniliście za smakiem polskiego piwa i solidnie się najedliście, głodni po wycieczce.
W nocy budzi was burczenie w brzuchu. Waszym lub waszego kochania. O, nie brzmi to dobrze. I boli. Chwilę później, jedno z was zamyka się w łazience, złożone klątwą faraona. Czyli zatruciem pokarmowym - a mama ostrzegała! Drugie uśmiecha się lekko pod nosem, jednak pełne troski. Taki słaby żołądek! Twoje kochane biedactwo.

Do rana nie śpisz, bo odgłosy dochodzące z łazienki ci nie dają. Idziesz na śniadanie, bierzesz też słodką bułeczkę dla swojego kochania, które nie było w stanie wyjść z pokoju. Powoli wracasz do pokoju, uśmiechając się pod nosem, dalej przecież jest pięknie. Ale w połowie drogi... co to? Burczy ci w brzuchu? Biegniesz do pokoju czym prędzej. Wyganiasz z łazienki swoje kochanie - jeśli masz szczęście, leżało już w łóżku i obyło się bez wyganiania. Tak, faraon dopadł i ciebie.

Zmieniacie się tylko w łazience, krążąc między nią a łóżkiem. Macie gorączkę, jest wam zimno - mimo podkręcenia temperatury w pokoju. Macie dzień wyjęty z wakacji. 'Przesrane' - żartujecie sobie, ale nie macie siły się śmiać. Dzwonicie do rezydenta, który załatwia wam lekarza do pokoju. Dostajecie leki. Następnego dnia czujecie się lepiej, ale dalej nieco niepewnie. Wietrzycie pokój, bo jest w nim nie do wytrzymania.

Wracacie więc do plażowania, udając, że poprzedniego dnia nie było. Oglądacie się wzajemnie jako zmokłe kury, ale to widok uroczy. Dużo bardziej, niż to wczorajsze... czego nie było.

Twoje kochanie zaczyna trochę marudzić. Albo ty. Że jedzenie monotonne, że lokalny alkohol śmierdzi, że to, że tamto - jakby nagle straciło różowe okulary. A, i jeszcze opowiada, jak to było na wakacjach z rodzicami, że nie troszczysz się tak, jak oni. I to, i tamto. Albo to ty tak marudzisz.


Niedługo powrót do domu, chcecie więc podkręcić tempo wakacjowania. Znów zaczynacie się cieszyć i wygłupiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz