10.02.2014

Wrześniowe nowości.

Czyli co było, kiedy mnie nie było.

Trochę życiowo, trochę kosmetycznie, trochę konsumpcyjnie... bo trochę tych nowości jest!

Wasza ulubiona blogerka obroniła licencjat (w końcu, w końcu!), dostała się na magisterkę i zdążyła obie te okoliczności sowicie oblać. Więc uwaga, uwaga - mam już papierek, że jestem mądra. I teraz z dnia na dzień będę już tylko mądrzejsza - skończyły się żarty!

Więc w bardzo poważnym tonie przechodzę do kolejnych nowości.

Otworzyli mi Żabkę w okolicy, tam odkryłam pyszne napoje.
Same dobroci - sok owocowy, mniej kalorii niż w innych gazowanych słodkościach i fantastyczny smak. Fioletowa wersja zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Teraz chodzę i piję Charliego.

Z prawie takim samym zapałem, jak wino.

Odkryłam też maseczki z Montagne Jeunesse. Wcześniej jakoś mi umykały, ale jak już trafiły w moje łapki, to nie zapomnę o nich.
Robią mi dobrze na twarzy i pięknie pachną. Zależnie od deklarowanego działania, robią dobrze w inny sposób. Ale zawsze pozostawiają skórę miękką. Ja wybieram głównie te oczyszczające i, o dziwo, bardzo dobrze spełniają swoją rolę.

I mówiłam już, że pięknie pachną?

Pojawiło się ostatnio na rynku coś, co warto spróbować?

W ogóle, postanowiłam, że czasem będę pisać takie rzeczy o nowościach, odkryciach i innych wspaniałościach. Żeby nie było, że w życiu tylko jem i się wymądrzam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz